Lagom w praktyce

Freegan czyli freak?

Anna Strożek

|

20 sierpnia 2015

Jeść ze śmietnika? I to na dodatek – z własnego wyboru? Brzmi niedorzecznie. Są jednak ludzie, którzy podporządkowali swój jadłospis produktom znalezionym w śmieciach. Czym jest freeganizm?

Freeganie, nazywani czasem „konterowcami”, to ludzie kierujący się w życiu filozofią „no waste”. Sprzeciwiają się nadmiernemu konsumpcjonizmowi i nie zgadzają na nadprodukcję żywności. Świadomie podjęli decyzje, że w diecie będą wykorzystywać jedynie produkty znalezione w kontenerach. Uważają, że marnowanie jedzenia jest po prostu złe. Wśród freegan znajdziemy reprezentantów wszystkich grup społecznych, ponieważ to nie bieda uwarunkowała ich wybór, tylko świadomość, jak istotne jest ograniczenie procederu marnowania jedzenia. Freeganizm może wydawać się słuszną drogą, gdyż Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji twierdzi, że w Polsce wyrzuca się ok. 300 tys. ton dobrych produktów spożywczych rocznie. Czy jednak w ogóle można zjeść smacznie i zdrowo, wybierając produkty, których nikt inny by nie tknął?

Szparagi pod beszamelową pierzynką, kotlety z warzyw z parmezanową skorupką, a na deser ciasto owocowe? To nie menu z dobrej restauracji, ale przykładowy jadłospis przeciętnego freeganina. Prócz tego, że wybierają oni „niechciane produkty”, kierują się zasadą, że jedzenie ma być wyjątkowo smaczne. Jak wygląda freegańskie poszukiwanie półproduktów na takie smakołyki?

Z reguły wychodzą na „łowy” wieczorem, po zmroku, by nie ściągać na siebie ciekawskich oczu. Buszują przy kontenerach na śmieci, wokół sklepów, restauracji i przetrząsają lokalne bazarki w poszukiwaniu pozostawionych dóbr. Doświadczeni freeganie doskonale wiedzą, gdzie w mieście można upolować najlepsze „kąski”. Zdarzają się tacy przedsiębiorcy, którzy odpadki polewają detergentami i przeganiają poszukujących produktów freegan. Istnieją jednak sklepy i restauracje, które segregują wyrzucaną żywność, by „kontenerowcy” łatwiej mogli znaleźć produkty. Chociaż większość produktów trafia do wspólnego kontenera. By je zdobyć trzeba niejednokrotnie wejść do pojemnika na śmieci.

Za granicą, gdzie freeganizm jest popularniejszy niż w Polsce, jest nieco łatwiej. W Barcelonie powstał nawet miejski przewodnik po freegańskich miejscówkach. Sami kontenerowcy organizują czasem przyjęcia lub wspólne „łowy”, po których sprawiedliwie dzielą zdobycz. Mielibyście odwagę wstąpić na freegańską kolację lub wziąć udział w takim polowaniu?

kuchnia
świadome życie
vegan
zrównoważony rozwój

|

Napisz komentarz

Odpowiedz na komentarz