Fika czyli rozmowy przy kawie

Dzięki planowemu kupowaniu i gotowaniu możemy kontrolować wydatki – rozmowa z Agnieszką i Eugeniuszem Twarogami

Anna Strożek

|

30 września 2019

Czy w jeden dzień bylibyście w stanie przygotować posiłki na cały tydzień? Dla nas też wydawało się to nierealne. Agnieszka i Eugeniusz Twarogowie udowodnili nam jednak, że się da. W dodatku ma to sens. Jak się zabrać do planowania jadłospisu i czy efekty rekompensują całe popołudnie przy garach – o tym w naszym najnowszym wywiadzie opowiadają autorzy bloga „Niedzielny Kucharz”.

Green Living: Jak wyglądała Wasza dieta, zanim wzięliście się za „Niedzielnego Kucharza”? Gotowaliście codziennie czy korzystaliście z restauracji i cateringu dostępnych w pobliżu pracy?

Agnieszka Twaróg: Trudno mówić o diecie, bo w ogóle nie myśleliśmy wtedy o jedzeniu. Dopiero kiedy poczuliśmy się głodni. Lubimy zjeść, ale żywiliśmy bez żadnego planu, nie zawracając sobie głowy kaloriami, wartością odżywczą naszych posiłków. Do pracy zabieraliśmy jakieś kanapki albo kupowaliśmy lancz w cateringu. Po pracy szliśmy do restauracji albo robiliśmy zakupy na kolację, bez żadnego przemyślanego planu. Wydawaliśmy na to wszystko mnóstwo pieniędzy, bo gastronomia w Polsce jest droga (i słabej jakości), a w ramach nieprzemyślanych zakupów kupowaliśmy kosztowne produkty, których nie zużywaliśmy w całości i resztki zalegały w lodówce. Zsumowaliśmy dokładnie miesięczne wydatki i okazało się, że gros dochodów nie tyle przejadamy, ile trwonimy, ponieważ znaczna część żywności marnuje się u nas w domu.

Eugeniusz Twaróg: Do tego dochodził problem jakiegokolwiek planu, co będziemy jedli. Dzwoniłem do Agnieszki po pracy i pytałem „Co masz ochotę zjeść?”. „Cokolwiek” – to była standardowa odpowiedź. Początkowo traktowałem to, jak wyzwanie i szukałem wymyślnych przepisów na wystawne, kosztowne kolacje. Potem byłem już zmęczony codziennym obowiązkiem wymyślania nowych dań. W pewnym momencie powiedziałem, że dość wymyślania ad hoc i gotowania po pracy. A na to Agnieszka, że od dawna chciała mi powiedzieć, że wcale nie ma ochoty na jedzenie obfitych posiłków wieczorem. Stanęło na tym, że zaczęliśmy się zastanawiać jak obniżyć koszt żywienia, jeść zdrowo i w planowy sposób. Tak powstał pomysł na „Niedzielnego Kucharza” i gotowanie obiadów na cały tydzień w jedno popołudnie.

GL: Dlaczego warto poświęcić niedzielne popołudnie na przygotowanie posiłków na cały tydzień? Czemu ta gra jest warta zachodu? To bardziej kwestia ekonomii czy zdrowia?

E.T.: Wszystko zaczęło się u nas od programu w BBC znanej brytyjskiej kucharki Allegry McEvedy w „Economy Gastronomy: Eat Better, Spend Less”, w którym uczyła Anglików oszczędnego, planowego gotowania. Zaczynała zawsze od zsumowania miesięcznych i rocznych wydatków na jedzenie w jakiejś rodzinie – zawsze były to jakieś kosmiczne rachunki – a potem wywalała z lodówek tony jedzenia: napoczętego, przeterminowanego, nigdy nieotwarte, resztek i rzeczy zdatnych do jedzenia, kupowanych bez ładu i składu, pod wpływem impulsu lub kaprysu. Niestety, zobaczyliśmy wtedy samych siebie. Patent Allegry na oszczędne gotowanie polega na przyrządzaniu kilku posiłków metodą mix and match: przygotowujesz kilka bazowych składników i potem komponujesz z nich kilka potraw. Np. pieczesz kurczaka, którego podajesz na niedzielny obiad, a z kostek, korpusu gotujesz rosół, który odpowiednio doprawiasz i następnego dnia masz do pracy gotową zupę pho. Z reszek mięsa robisz tortille albo pierogi, albo zapiekankę makaronową. Pomysłów jest milion.

A.T.: Zrobiliśmy kilka przepisów według Allegry, spodobało nam się to, ponieważ gotując niedzielny obiad, od razu przygotowywaliśmy składniki lub pół produkty do dań na poniedziałek i wtorek. Potem zaczęliśmy zbierać informacje o planowaniu posiłków i zupełnie wsiąknęliśmy w temat. Metoda meal prep, czyli meal preparation, mix&match, meal planning jest szalenie popularna w Stanach Zjednoczonych, gdzie planowanie posiłków stanowi bardzo prężny nurt kulinarnej blogosfery. Gotowanie z planem ma mnóstwo zalet: pozwala zaoszczędzić czas, bo kupujemy składniki według wcześniej opracowanego planu, ułatwia ogarnięcie kwestii żywieniowych: tak planujemy posiłki, żeby zawierały odpowiednie porcje warzyw, mięsa, nabiału i zbóż. Po trzecie wreszcie pozwala zaoszczędzić czas. To prawda, że ugotowanie pięciu obiadów w jeden dzień to wysiłek i poświęcenie, ale za to przez cały tydzień nie odpalamy kuchenki! Wszystkie obiady spakowane w lancz boxach czekają na zabranie do pracy w lodówce lub zamrażalniku.

GL: Od czego powinna zacząć osoba, która chce zmienić swój sposób odżywiania z cateringowego czy restauracyjnego na domowy? Czy od razu trzeba się rzucać na głęboką wodę?

A.T.: Od odpowiedniej motywacji. Do przeprowadzenia jakiejkolwiek zmiany potrzebny jest odpowiednio silny impuls. W naszym przypadku to była kwestia oszczędności, ale też potrzeby wolnego czasu w tygodniu i zdrowego jedzenia. Warto zacząć od szczegółowego przyjrzenia się, na co i ile wydajemy pieniędzy. Dzięki planowemu kupowaniu i gotowaniu możemy kontrolować wydatki. W naszym przypadku zestaw pięciu obiadów dla dwóch osób na pięć dni to koszt od 80 zł do 140 zł tygodniowo. Ktoś powie, że to dużo na dwie osoby i z pewnością można wydatki znacząco obciąć, aczkolwiek my staramy się gotować zróżnicowane posiłki, z jakościowych składników, bo wychodzimy z założenia, że trzeba oszczędnie gotować, ale na jedzeniu nie warto oszczędzać.

E.T: Do planowania posiłków najlepiej wdrażać się metodą małych kroków i zacząć od ugotowania na początek dwóch obiadów metodą mix&match Np. przy okazji niedzielnego obiadu, ugotować większą ilość ziemniaków, część zjeść na obiad, a z reszty zagnieść gnocchy. Albo zrobić większą ilość sosu bolońskiego do spaghetti, a z tego, co zostanie, upiec wieczorem prostą lasagnię z cukinii. Lub ugotować pęczak do niedzielnego obiadu, a część odłożyć i zrobić mega łatwe burgery z kaszy, fasoli i boczniaków, lub z pęczaku i mielonego mięsa.

Na naszym blogu pokazujemy sporo przykładów planów żywieniowych dla początkujących, napisaliśmy też dużo poradników jak planować posiłki, jak przechowywać żywność, jak mrozić i rozmrażać jedzenie.

GL: Czy gotując na cały tydzień, możemy zaplanować różnorodne posiłki?

E.T.: Oczywiście. Gotujemy w planowy sposób od kilku lat i w tym czasie powtórzyliśmy ten sam przepis może trzy, cztery razy i dotyczy to jakichś naszych najulubieńszych dań. Co tydzień gotujemy zupełnie nowe przepisy. To dla nas świetna kulinarna przygoda, ponieważ za każdym razem próbujemy czegoś nowego. Jesteśmy ciekawi kuchni z różnych regionów świata i gotowanie na cały tydzień to dla nas podróż po różnych smakach i stylach gotowania.

GL: Jak wygląda przygotowanie listy zakupów na takie tygodniowe gotowanie? Jak ustrzec się przed kupowaniem za dużo i marnowaniem żywności?

A.T.: Przykładamy bardzo dużą wagę do tego, żeby nie marnować jedzenia, bo, abstrahując od pieniędzy, to nieekologiczne i nieetyczne. Dlatego do minimum ograniczamy zakupy wszelkich zielenin, pietruszek i szczypiorków, czyli dodatków, mających sprawić, że jedzenie jest bardzo kolorowe. Jeśli czegoś nie uda nam się wykorzystać do posiłków, wrzucamy resztki warzyw i owoców do blendera, dodajemy wody i robimy smoothie, które wypijamy przed pójściem do pracy. Staramy się tak gotować, żeby w piątek w lodówce poza masłem, jakimś jogurtem i serkiem nie było nic. 

Listę zakupową robimy w ten sposób, że najpierw wymyślamy, co zjemy w następnym tygodniu. Potem szukamy przepisów i kupujemy dokładnie tyle składników, ile potrzeba. Planujemy też dodatkowe zakupy na śniadania i kolacje. Z tym akurat nie ma żadnego problemu, ponieważ od lat na śniadania zjadamy płatki z jogurtem i owocami, robione od ręki, lub przygotowywane dzień wcześniej – płatki owsiane/orkiszowe typu overnight, czyli wymieszane z orzechami, nasionami chia, owocami sezonowymi, zalane wodą i mlekiem sojowym lub ryżowym. Na kolacje robimy sobie najprostsze kanapki z fińskiego chleba, którego jesteśmy wielkimi fanami.

kuchnia
Niedzielny Kucharz
Skanska
zero waste

|

Napisz komentarz

Odpowiedz na komentarz