Lagom w praktyce
Anna Strożek
|
9 września 2019
Mapa Warszawy z 1939 roku z zaznaczoną aktualną lokalizacją osiedla Park Skandynawia
Powstanie na Pradze poniosło fiasko. Dogasało już 2 sierpnia i tylko w kilku miejscach walczyli osamotnieni Powstańcy. W rejonie Pragi w końcu lipca skoncentrowały się duże siły niemieckie, w tym lewe skrzydło silnej 9. Armii generała von Vormanna.
We wspomnieniach Jana Sandomierskiego, które Karol Chudzik odnalazł w „Przewodniku po powstańczej Warszawie”[1] czytamy: „Wszędzie było pełno wojska. Niemieckie czołgi, jadące z zachodu na platformach kolejowych, wyładowano na Dworcu Wschodnim. Ja byłem na Targowej. Widziałem żandarmów, którzy otoczyli zajęty przez nas gmach Dyrekcji PKP”.
W braku nadziei na jakiekolwiek sukcesy i wobec wycofania się Powstańców z gmachu Dyrekcji PKP przy Targowej, komendant VI Obwodu Praga kazał się rozejść nieuzbrojonym Powstańcom do domów. Ci zaś, którzy mieli broń, z różnym powodzeniem próbowali się przedostać na drugi brzeg Wisły w rejonie Jabłonny lub Saskiej Kępy. 14 września 1944 roku Pragę zdobyli żołnierze 1. Dywizji WP, która przyszła razem z Armią Czerwoną.
– Na Pragę nacieraliśmy od 8 września od strony Międzylesia. Jak wkraczaliśmy do dzielnicy, to ludzie szaleli z radości. Byliśmy bardzo spragnieni, więc dawali nam wodę – wspomina w „Przewodniku po powstańczej Warszawie”¹ Jerzy Henkel, który walczył w kompanii moździerzy 3. Pułku 1. Dywizji WP. Jego pułk po raz pierwszy uczestniczył w walkach w mieście. – Powstańcy Warszawscy byli znacznie lepiej do tej walki przygotowani. Znali też miasto – dodaje i opowiada o potyczce, jaką stoczyli w rejonie ulicy Jagiellońskiej. Kilka dni później z prawego brzegu Wisły wyruszyły trzy nieudane desanty „berlingowców”, z 2. I 3. Dywizji Piechoty 1 Armii WP.
Ostatecznie udało się wylądować na wysokości Czerniakowa i Mostu Średnicowego, gdzie 19 września opanowali Wybrzeże Kościuszkowskie. W północnej części miasta, w kilku rzutach pomiędzy nocą z 16 na 17 a 21 września, desant lądował na Kępie Potockiej na wysokości Marymontu, został jednak zlikwidowany przez Niemców.
Niemcy do ostatniej chwili utrzymywali strategiczny most, choć zaminowali go już 22 lipca, w dniach publicznej ucieczki przed Armią Czerwoną. Przeprawa stanowiła kluczową trasę komunikacyjną dla 9. Armii Niemieckiej, walczącej na wschód od Wisły. Powstańcy mostu nie zdobyli, ale skutecznie uprzykrzali poruszanie się po nim Niemcom.
Most im. księcia Józefa Poniatowskiego. Źródło: warszawa.fotopolska.eu.
W przytoczonej książce¹ odnajdujemy także relację Jerzego Sienkiewicza: „Most był pod naszym ogniem do 3 sierpnia rana. Tego dnia od strony Pragi przeszły go oddziały niemieckie. Zdobyły ogromny dom w Alei 3 Maja i ruszyły w kierunku Nowego Światu. Część przebiła się aż do Placu Zawiszy i połączyła z Niemcami nacierającymi od Woli. Pierwszego żołnierza niemieckiego zastrzeliłem w pierwszych godzinach Powstania na Moście Poniatowskiego. Ale miałem broń – Schmeissera. Inni jej nie mieli”.
Ostatecznie niemieccy saperzy wysadzili most dopiero 13 września około południa. Zniszczone zostały wówczas cztery środkowe przęsła. Jedno z nich spoczywa nadal tuż przy prawym brzegu Wisły i można je wypatrzyć przy niskich stanach wody. Tego dnia Niemcy zniszczyli wszystkie przeprawy przez Wisłę, wysadzając trzy pozostałe mosty.
W nocy z 13 na 14 sierpnia w Parku Skaryszewskim rozległ się potężny huk. W pobliżu ogrodu różanego rozbił się Liberator EV 961 C ze 178. Dywizjonu Bombowego RAF. Przyleciał z alianckiej bazy w rejonie Brindisi z pomocą dla walczącej Warszawy. Nad miastem trafiły go pociski niemieckiej baterii przeciwlotniczej.
„Ten samolot nadlatywał z Sadyby i kierował się prawdopodobnie na Plac Napoleona. W pewnym momencie zaczął zmieniać kierunek, skręcając w prawo nad Wisłą i zbliżał się do Mostu Poniatowskiego. Może został trafiony w urządzenie nawigacyjne? Stojąc na praskim przyczółku mostu, działo przeciwlotnicze otworzyło do niego ogień. Jeden z pocisków uderzył w prawy skrajny silnik maszyny. Ukazał się ogień” – czytamy w przytoczonej przez Tadeusza Burchackiego relacji żołnierza AK Tadeusza Piętowskiego, który katastrofę samolotu obserwował z dachu jednego domów w Alei Waszyngtona1.
Płonąca maszyna runęła do parku. Z siedmiu członków załogi zginęło sześciu – Kanadyjczyk, Południoafrykańczyk i czterech Brytyjczyków. Jedyny, któremu udało się przeżyć – pilot Henry Lloyd Lyne – trafił do niemieckiego szpitala.
Trzy dni później, gdy Niemcy opuścili rejon katastrofy, do parku zakradła się grupa żołnierzy AK. Jeden z nich – Tadeusz Drzewiecki – tak wspominał to, co zobaczył: „Szczątki samolotu pokrywały teren wokół parkowego rosarium. Wypalony przód maszyny leżał w wodzie Jeziorka Kamionkowskiego, tuż przy wysepce. W pewnej chwili spostrzegłem wystającą ponad powierzchnię wody część ludzkiej twarzy. Wszedłem do wody, gdzie przywiązane pasami do fotela tkwiły zwłoki poległego lotnika”¹.
W listopadzie 1988 roku w miejscu katastrofy premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher odsłoniła pamiątkowy kamień. Osiem lat później hołd poległym lotnikom złożyła tu królowa Elżbieta II.
We wrześniu 1944 roku, po zajęciu Pragi przez Armie Czerwoną i oddziały generała Berlinga, mieścił się tu szpital dla Powstańców, którzy przedostali się na prawy brzeg Wisły. Po upadku Czerniakowa do albertynów trafił między innymi druh Stanisław Sieradzki „Świst”, przywieziony barką na Saską Kępę w nocy z 16 na 17 września, na którego wspomnienia natrafił Karol Chudzik.
– Gdy odzyskałem siły, wyszedłem ze szpitala albertynów. Znalazłem się na Placu Szembeka, by kupić coś do jedzenia. Po tamtej stronie Wisły trwała walka, a tu, na bazarze obok placu – tłumy. Normalne życie, jakby nie było wojny. Ale nie to mnie najbardziej zaskoczyło. Nagle w tłumie, w mundurze „berlingowca”, zobaczyłem Józia Kasprzaka, kolegę z lat szkolnych. Ostatnio widziałem go w mundurze Wermachtu! Pochodzę z Działdowa, gdzie po przyłączeniu miasta do III Rzeszy w 1939 roku wielu Polaków wcielono do wojska. Co się okazało – wraz z innymi znalazł się na froncie wschodnim. Tam trafił do niewoli i gdy to było możliwe, przyłączył się do oddziałów polskich – przypomina¹.
Ówczesny wygląd najbliższego otoczenia szpitala albertynów opisał z kolei Szymon Kobyliński: „Pośrodku Ronda Wiatraczna, tak jak i dziś, była pętla tramwajowa. W 1945 roku, pośrodku gołego klepiska, stała drewniana budka z papierosami. Tam były najlepsze Sondernmischung, później pojawiły się mocne z „krzaczkiem”. Budka ta była zupełnie banalna i nędzna, ale na noc osłonięta futerałem z desek ukazywała na sobie ogromny napis cyrylicą. To z okresu, gdy na prawym brzegu Wisły nazbyt długimi miesiącami „krasnoarmiejcy” oczekiwali, aż za rzeką zostaną tylko bezludne zgliszcza. Inskrypcja zaś na budce wołała: „niet tomat towaru niet”¹. Zresztą długo jeszcze widniały różne szyldy i napisy w tym języku”.
Ulica Grochowska 194/196. Źródło: wczorajidzis.blogspot.com.
We wrześniu 1944 roku na Pragę, zajętą przez Armię Czerwoną i wojska Berlinga, wracało normalne życie. Uciążliwy był jednak niemiecki ostrzał z lewego brzegu Wisły. Aby ukryć ruch wojsk po praskiej stronie, późną jesienią 1944 roku, saperzy zbudowali wzdłuż brzegu rzeki drewniany płot.
[1] Jerzy S. Majewski, Tomasz Urzykowski: Przewodnik po powstańczej Warszawie.
Witaj na blogu Skanska
Znajdziesz tu porady aranżacyjne oraz remontowe, informacje o nowoczesnym budownictwie mieszkaniowym, a także rozmowy z inspirującymi ludźmi i wiele ciekawostek o życiu w dużym mieście.
Odpowiedz na komentarz